poniedziałek, 28 października 2013

od Amery do Castiela


Przechadzałam się po lesie.Nagle usłyszałam kroki.Wiedziałam,że to był wilk.Z daleka uznałam,że to był basior.Dopiero gdy podszedł bliżej,zobaczyłam,że to był samiec alfa. Zaczęłam się denerwować. Nie chciałam palnąć czegoś skrajnie głupiego,a tak mi się czasami zdarza. Zebrałam się w garść i powiedziałam:
-Witaj- chciałam zrobić na nim wrażenie - ty jesteś przywódcą watahy tak? Nawet wyglądasz jak przywódca.
Uśmiechnął się! TAAAAK! Uśmiechnął się i to do MNIE! Dobra,spokój,nie mogę tego zepsuć.
-Ja jestem Amera,a ty?-zapytałam,choć wiedziałam,jak się nazywa.

czwartek, 25 lipca 2013

od Ake do Mety

- Ale cały czas mam nadzieję, że ktoś jeszcze przeżył... W takim składzie nie będziemy mogli normalnie żyć... -Powiedziałem po czym wstałem i ruszyłem w stronę jaskini alf.- Castiel pewnie się ucieszy, że jeszcze ktoś przeżył. Miejmy nadzieje, że będzie dobrym przywódcą i na nowo umocni watahę. Oby okazał się godnym potomkiem Fire'a. Od niego teraz w sumie zależy wszystko...

Od Mety do Ake

-Damy rade. dalismy wtedy .no prawie -powiedziałam ciszej - to i damy teraz . jestesmy silni -wstałam powaznie a po chwili sie wywrociłam bo zapomnialam ze mnei lapa boli
-moze chodzmy gdzies co? mamy sie trzymac razem wiec chodz podje sie zameldowac ze zyje -zasmiałam sie cicho.i masz racje ja tez sie  nie podam .wolałabym zginac niz odejsc z tego miesca tu sie urodziłam i tu zgine.

od Ake do Mety

- Cassie żyje, no i Castiel też, postanowił zostać przywódcą, więc nawet jeśli zostało nas tylko czterech... A liczę, że jednak jest nas więcej... To mamy jakieś stado. Tylko jakoś nie wyobrażam sobie, żeby stado tworzone przez cztery wilki miało jakiekolwiek szanse na przetrwanie. Ale nie możemy się teraz rozdzielić. Nawet jeśli mam zginąć, nie odejdę. To jest mój dom. To mój świat, o który będę walczył, choćby do ostatniej kropli krwi.

Od Mety cd Ake

-Aj no coś ty przeżje to lekki ból łapy przez to nie umre -zasmiałam sie po czym znowu posmutniałam
-Ale no ...Ehh -popatrzałam na niego
-wiesz moze czy ktos jeszcze przezył ?-spytałam z nadzeją ze nie bedziemy tu sami i nie bedzie trzeba szukać nowego stada.bo teskniłabym za bardzo za wilkami z ktorymi tak duzo rozmawiałam.
podniosłam lekko łape i czekałam na odpowiedz Ake.

od Ake cd Mety

- Zabrałbym cię do medyka, ale nie wiem czy przeżył... -Powiedziałem cicho.- Nawet nie wiesz, jak się cieszę, że ty żyjesz. Straciłem tak wiele... Cieszę się, że nie straciłem również najlepszej przyjaciółki. -Uśmiechnąłem się lekko, choć w duchu nadal czułem okropny ból. Serce nadal podążało w stronę moich rodziców. Nie mogłem zapomnieć momentu, gdy jedno po drugim przestali oddychać. Jak próbowałem ich uratować, ale nie mogłem... To wspomnienie będzie mnie chyba męczyło do końca świata...

Od Mety cd Ake

Uslyszalam znajomy mi głos podniosłam sie i rzuciłam sie na wilka
-Ake jak sie ciesze ze ci widze -powiedziałam po czym zeszłam z wilka
-Nie musisz. ale strasznie mnie boli łapa. ale to dla mnie nie problem aby z toba chwile pogadac -usmiechnełam sie do wilka
byłam bardzo ciekawa czy zgodzi sie na spacer. traktowałam go jak przyjaciela.balam sie ze go straciłam ze nie bedzie tych spacerow i dzieciniady.

od Ake cd Mety

Wracałem do jaskini z lasu, w którym od wczesnego ranka ćwiczyłem. Żałowałem, że podczas wojny nie mogłem bardziej pomóc. Byłem za słaby. Już nawet moja siostra przydała się bardziej ode mnie. Byłem przy rodzicach, gry umierali i niewiele mogłem zrobić... Ta myśl dobijała mnie całkowicie. Postanowiłem ćwiczyć. Ćwiczyć cały czas, ale to nie możliwe. To zbyt wyczerpujące. Wracałem do jaskini by odpocząć po ponad trzygodzinnym treningu. Kiedy tak szedłem ujrzałem Metę. Znałem ją dobrze. Zauważyłem, jak się przewraca. Wtedy podbiegłem do niej.
- Pomóc ci jakoś? -Spytałem.

Od Mety

Wyszłam spod kamieni które podczas wojny zawaliły sie lekko na mnie.Popatrzałam na to co zostalo z watahy.rozglądałam się miając nadzieje ze kogos spotkam . Szłam powoli potykajac sie co rusz o jakies odpadki .na dworze było chłodno i cicho . Kiedy widzialam jak teraz to wszystko wyglada to zła w oku mi sie kręciła . Chodzilam w te i zpowrotem patrzac za zywa dusza . W pewnym momencie upadłam a przedemna pojawiła sie postac wilka.

środa, 24 lipca 2013

od Castiela

Wstałem o wschodzie słońca i wyszedłem z jaskini.
Natura odradzała się po zimie. Ostatnie kupki śniegu były już tak małe, iż spoglądając na okolicę z daleka można było ich nie zauważyć. Drzewa pokryte były pąkami, a na niektórych można już było ujrzeć pojedyncze, drobne listki. Zeschnięta, żółta trawa ustępowała miejsca młodym, zieloniutkim pędom.
Ale nie było tak pięknie jak poprzedniej wiosny.
Było... Cicho. Nie było słychać śpiewu ptaków. To wojna je spłoszyła. Nadal nie powróciły na pobojowisko. Nie rozbrzmiewał śmiech.
Oczy również nie dostrzegały ubiegłorocznego obrazu. Nie było widać trenujących młodych, które urodziły się ubiegłego lata. Nie dało się dostrzec w oddali młodych wilków szukających miłości. Cała radość odeszła wraz z bliskimi nam ofiarami rzezi.
Nie było niczego co mówiłoby mi, że jestem w domu.
Usiadłem przed jaskinią z bólem w sercu patrząc na wymarły krajobraz.